Andrzej Szynkiewicz.
Biorąc udział w wielu pokazach makiet zaobserwowałem pewną powtarzającą się prawidłowość: otóż, w wielu wypadkach pociągi towarowe poruszają się po makiecie bez ładunku. Taki drobny szczegół dodaje jednak bardzo wiele uroku do modelowego świata i przybliża nas do rzeczywistości. Czasem wiadomo, pociąg po ładunek do kopalni musi wrócić, ale znacznie lepiej wygląda pociąg załadowany. Dlatego w ramach przedświątecznych „rekolekcji” proponuję wszystkim tym, którzy chcą poprawić wygląd swoich modelowych pociągów, małą zabawę, w sam raz na długie zimowe wieczory.
Czy metoda jaką Wam pokażę jest najlepsza? Pewnie nie. Czy moja metoda jest perfekcyjna? To będzie zależeć trochę od Was i Waszego zaangażowania. Sposób jest na tyle prosty, że poradzić sobie z nim powinien nawet niewprawiony w bojach modelarz z dużymi paluchami. Ja przyznam nieskromnie, że tą metodą mam przygotowane ładunki dla 30 węglarek. Wozić one mogą węgiel, piasek, żwir, czy buraki cukrowe. Dlatego gorąco zachęcam do zabawy i próbowania swoich sił na tym niewymagającym polu. Na początek zajmiemy się węglarkami i najczęściej spotykanym w nich ładunkiem: węglem.
Do dzieła zatem!
W pierwszym kroku należy przygotować kilka podstawowych elementów, które będą nam potrzebne do realizacji tego planu:
- Karton 2,5-3mm
- Papier ścierny 120/80
- Woreczek kruszonego węgla
- Kawałek styroduru
Do pracy przydadzą się ponadto następujące narzędzia i materiały:
- Suwmiarka,
- Nóż do tapet,
- Pędzel do nakładania wikolu,
- Papier toaletowy bądź ręcznik papierowy,
- Wikol gęsty – dostępny w każdym sklepie z wikolami 😉,
- Wikol 1/5 z wodą i płynem do mycia naczyń,
- Ew. kropelka,
- Ew. pęseta,
Idea jest taka aby w efekcie powstał ładunek do konkretnego wagonu, wyjmowalny, nie niszczący samego modelu.
Efekt końcowy będzie prezentował się następująco:
Jak ładunek będziemy wyjmować?
Prawda, że nie cały skład z takim ładunkiem na makiecie będzie prezentował się co najmniej dostojnie?
Krok 1 – pomiary i przygotowanie podstawy
Proponuję na początek aby wyjąć z szafy 2-3 wagony i na nich poćwiczyć proces opisany poniżej.
Gdy wytypowaliśmy już wagony, należy je wyjąć z pudełek i spisać ich numery taborowe. Chodzi o to, że każdy ładunek będzie dedykowany do konkretnego wagonu i istnieje ryzyko graniczące z pewnością, że nie zmieści się on do żadnego innego. Co ciekawe, niektórzy producenci modeli tak formują wypraski pudełek, że zainstalowany w wagonie ładunek z powodzeniem można przechowywać w jego wnętrzu, wtedy wiadomo, który ładunek w którym wagonie ma być umieszczony, problem jednak pojawia się wtedy gdy ładunków dla danego wagonu mamy więcej niż jeden, dlatego sugeruję spisać numery i opisać nimi każdy z ładunków. O tym później.
Wyjęte z pudełek wagony wymiarujemy, czyli mierzymy wewnętrzną przestrzeń ładunkową, jej szerokość i długość. O tak:
Zmierzone wartości dodajemy do notatek. Znając wymiary przestrzeni ładunkowej odejmujemy z każdego wymiaru po 1-1,5mm. To niestety kwestia doświadczenia, trzeba popróbować ile odejmować, żeby ładunek wyglądał dobrze w wagonie, a jednocześnie dało się go wyciągnąć z modelu.
Dla początkujących jednak proponuję wymiary od razu przenosić na karton tak jak je zmierzyliśmy w wagonie:
Czyli przenosimy powierzchnię ładunkową na karton 1:1, a dopiero po przymiarkach dokonujemy odpowiednich korekt wielkości, aby ładunek do wagonu wchodził swobodnie i bez problemu dawał się wyciągnąć.
Na kartonie wrysowujemy więc dokładnie wymiary, a następnie wycinamy te prostokąty posługując się nożem do tapet. Aby to poszło dobrze trzeba wysunąć ostrze tylko kawałek z obudowy noża. Nacinanie zaczynamy od poprowadzenia ostrza wzdłuż linijki czy innego prostego elementu, powoli, prosto, i nie próbując zagłębić się do końca w karton:
Chodzi o wyznaczenia osi dalszego cięcia. Jak już ją zaznaczymy to ruch po tej osi ponawiamy aż do przecięcia kartonu. Czasem może to być nawet z 10 razy. Gdy każdy z kawałek mamy już wycięty to trzeba go przymierzyć do odpowiedniego wagonu.
Na zdjęciu powyżej, po prawej od wagonu, widać, że pierwsze cięcie spowodowało, że karton zbyt trudno wchodził do wnętrza wagonu i trzeba było dokonać korekty. Tak po kawałku odcinamy karton aż będzie on sam w stanie opaść za pomocą grawitacji na dno wagonu.
Tu ważna uwaga – przymierzanie naszego ładunku na niemal każdym etapie prac jest bardzo ważne aby mieć pewność, że wchodzi on łatwo do wnętrza, ale też z niego jesteśmy w stanie prosto go wyciągnąć.
Jeśli karton nie pasuje to trzeba go przymierzyć odwrotnie, bo może wtedy będzie lepiej wchodził. Gdy karton nie wchodzi swobodnie, tylko „na wcisk” to trzeba dokonać poprawek w szerokości, długości kartonu tak aby wsunięcie go nie nastręczało kłopotów. Na tym etapie może się aby karton wyjąć z wagonu może być konieczne użycie pęsety.
Gdy mamy karton dopasowany warto numer wagonu nanieść na niego od strony spodniej. Będzie nam wiązał ładunek z wagonem:
Orientacyjny czas wykonania dla 4 wagonów: 0,5h – 1h
Krok 2 – mechanizm wyjmowania
Idea przewiduje stworzenie takiego ładunku, który łatwo, w warunkach polowych jakie panują na makiecie, dawał się będzie wyciągać z wnętrza wagonu bez ryzyka jego uszkodzenia. Aby to było możliwe, do wyciętego kartonu, który będzie podstawą ładunku, od strony spodniej przyklejamy odpowiednio wymodelowane kawałki styroduru. Dlaczego „odpowiednio”? Każdy wagon jest inny, każdy użytkownik może też mieć inne potrzeby w ilości imitowanego ładunku, czyli wysokości posadowienia kartonu nad dnem wagonu. W pierwszym kroku wycinamy z kostki styroduru kawałek z grubsza odpowiadający potrzebom. Cięcie tym razem zalecam wykonać za pomocą wyciągniętego maksymalnie nożyka do tapet. Na początek lekkie naciśnięcie aby zaznaczyć oś cięcia, dalej przesuwamy nożyk po tej linii aż do uzyskania interesującego nas kawałka:
Następnie przymiarka: wkładamy odcięty kawałek styroduru do wnętrza wagonu. Tu za wielki kawał wyciąłem:
Dlaczego za wysoko? Na styrodur kładziemy karton. W efekcie przylega on niemal do górnego rantu burt wagonu, a powinien być nieco poniżej:
Jeśli karton leży zbyt blisko górnej krawędzi burty modelu, trzeba będzie delikatnie styrodur obciąć, tak aby karton leżał na pożądanej wysokości. Pamiętać należy, że na kartonie będziemy modelować jeszcze pryzmę ładunku i sypać sam ładunek. Tu zwracam uwagę, że styrodur powinien mieć przynajmniej dwie ściany równoległe do siebie (górną, którą przykleimy do kartonu i dolną, na której spoczywać będzie ładunek). Chodzi o to by po umieszczeniu ładunku w wagonie był on równoległy do podłogi:
Gdy już mamy styrodur uformowany możemy go przykleić do kartonu. Dla wagonów 4 osiowych polecałbym dwa kawałki styroduru bo łatwiej nimi operować, ale może komuś wygodniej będzie wyciąć jeden dłuższy.
Styrodur do kartonu przyklejamy po środku tegoż, najlepiej wikolem oczywiście. Całość pozostawiamy do wyschnięcia (około doby).
Po wyschnięciu kleju można jeszcze pokusić się o drobną kosmetykę – otóż zauważyłem, ale to moje subiektywne odczucie, że ładunki lepiej się wyjmuje jak podetniemy ich krótsze krawędzie od dołu tak aby tworzyły one skos. Można posłużyć się w tym celu kawałkiem papieru ściernego. Ja karton ścieram na papierze, nawet nie nasączając kartonu klejem cjanoakrylowym. Można jednak go nasączyć klejem CA i po wyschnięciu ścierać. Wtedy karton będzie twardy jak skała i mniej się będzie kruszył. Mnie kruszenie się kartonu nie przeszkadza bo i tak będzie od spodu:
Chodzi o uzyskanie efektu dźwigni dla łatwego wyjmowania ładunku z wnętrza wagonu:
Jedna uwaga na koniec: Styrodur powinien być takiej wielkości, żeby przy poruszaniu się taboru po makiecie ładunek nie bujał się na boki czy wprzód i w tył pod wpływem ruchu wagonów.
Orientacyjny czas wykonania (dla 4 wagonów) – ok. 1h
Krok 3 – Formowanie pryzmy ładunku
Przejdźmy teraz do tego co najważniejsze, czyli samego ładunku. Gdybyśmy wysypali teraz planowany ładunek na karton byłby on idealnie równy, co w rzeczywistości raczej nie występuje. Dlatego zanim zaczniemy „sypać” trzeba troszkę oszukać rzeczywistość i uformować pryzmę. Chodzi oczywiście o to, aby nie zużyć zbyt dużej ilości materiału mającego imitować ładunek, a wykorzystać go tylko do wierzchniej, widocznej warstwy. Dlatego proponuję do płaskiego kartonu przykleić uformowane odpowiednio kawałki papieru toaletowego czy ręcznika papierowego. Są to materiały ogólnodostępne, łatwo współpracujące z wikolem i dające niemal pełną dowolność w formowaniu pryzmy. Tu ważna kwestia: zasadniczo każde urządzenia załadunkowe mogą dać inny kształt pryzm, w ładunku mogą występować kopczyki, mogą występować długie ciągi wybrzuszonych pagórków itp. Tu niestety trzeba się posłużyć rzeczywistością i pooglądać zdjęcia czy np. przejść się na Brochów by z kładki poobserwować jak jest układany ładunek w wagonach. Jakkolwiek – jakbyście nie zrobili pryzmy zawsze będzie można powiedzieć, że akurat wasz skład był ładowany w taki sposób i będzie to absolutnie do obronienia.
Jak ja to robię?
Najpierw formuję główną oś pryzmy zgodną z podłużną osią ładunku:
Tu oczywiście przymiarka, przycięcie na długość itd. Ważne, żeby nie sięgała ona do samego końca krawędzi kartonu bo wtedy nasz kopczyk będzie stykał się z burtą wagonu. Zanim zacznę kleić przygotowuję sobie też kawałki mające imitować czubki pagórków. Gdy już wszystko mam przygotowane to smaruję dość obficie wikolem całą powierzchnię kartonu:
Następnie układam oś główną pryzmy. Jeśli mi odstaje jakiś fragment to smaruję wikolem między odstającymi warstwami papieru i przyciskam na chwilkę palcami, wtedy wszystko przylega do siebie i mogę położyć kolejną warstwę. Oczywistym jest, że jeśli jedna warstwa nie wystarczy należy położyć kolejną.
W drugim kroku dodaję pagórki, czyli smaruję położoną główną oś pryzmy kolejną warstwą wikolu i przykładam do niego kawałki mające imitować pagórki:
Oczywiście ten odstający fragment „opanuję” smarując wikolem między warstwami i przyciskając odstający element do powierzchni:
Na koniec całość oczywiście smaruję ponownie sporą ilością wikolu od góry. W zasadzie można by to zostawić do wyschnięcia bo nierówności zamaskujemy posypaniem ładunkiem, ale ja chcę uzyskać trochę mniej „kanciaste” krawędzie pagórków. Można też, jeśli chcemy uzyskać kopczyki, przykleić na czubkach pagórków sprasowany w niemal kulkę ręcznik papierowy. Sam w sobie będzie dość drastycznie odstawał od otoczenia, ale zamaskujemy to.
Na koniec formowania podstawy całość przykryłem jeszcze jedną warstwą papieru. Aby on przylegał do całości musiałem posmarować wikolem także boczne krawędzie kartonu:
Na tym etapie dbam o to by „wygładzenie” ostatnią warstwą papieru przylgnęło także do bocznych krawędzi kartonu. To będzie istotne w momencie sypania ładunku. Na koniec, dla jeszcze większego wygładzenia krawędzi posmarowałem wszystko ponownie wikolem.
Całość pozostawiamy do wyschnięcia.
Orientacyjny czas wykonania (dla 4 wagonów) – 1h
Krok 4 – Pierwsze sypanie ładunku
Gdy przygotowana pryzma jest już gotowa możemy zabrać się za imitację ładunku. Na początek polecam węgiel gdyż jest to dość powszechnie dostępny (SIC!) i łatwy w obróbce materiał. Poniżej oczywiście przykład opisany na podstawie węgla, ale tę samą metodę stosować można także dla żwiru itp.
W pierwszym kroku trzeba odciąć wystające poza krawędź kartonu elementy przyklejonego od góry papieru toaletowego/ręcznika papierowego, tej ostatniej, wygładzającej, warstwy.
Ponieważ ręcznik papierowy jest bardzo delikatny może się okazać, że cięcie go nożykiem nie jest najsensowniejszym pomysłem bo się będzie rwał (szczególnie jeśli nożyk nie jest zbyt ostry). Można go pourywać palcami, o ile dobrze trzyma się krawędzi bocznej kartonu. Pamiętacie? Trzeba było je także posmarować wikolem i przycisnąć do nich papier!
Chodzi o to by papier nie wystawał poza krawędź i nie powodował zbytnich oporów przy wkładaniu ładunku do wagonu. Oczywiście konieczne są przymiarki:
Jeśli nie wchodzi łatwo, trzeba podciąć krawędzie. Można w tym celu potrzeć je papierem ściernym. Kładziemy papier na stole i przesuwamy delikatnie ładunek. Nawet jeśli ręcznik papierowy się trochę skłębi to w efekcie uzyskamy równą krawędź pasującą do burty. Oczywiście na każdym kroku przymierzamy, żeby nie przesadzić. Kontrola procesu wyjmowania ładunku także jest wskazana:
Widać powyżej postrzępione krawędzie papieru ale to nie przeszkadza o ile papier trzyma się pewnie kleju na powierzchni kartonu. Sam karton także czasem może się naprężyć i nieco zwichrować i pofalować, ale przy tej wielkości skala problemu będzie pomijalna i zamaskujemy to na kolejnych etapach.
Skoro wszystkie ładunki mamy gotowe, pasujące, łatwo wyjmowalne, możemy przystąpić do sypania pierwszej warstwy ładunku. W tym celu powierzchnię papieru smarujemy ponownie wikolem. Dość obficie, ale nie na tyle, żeby lało się na boki.
Tu dobrze jest pracować z ładunkami po kolei. Od początku do końca z ładunkiem dla jednego wagonu i dopiero przechodzić do kolejnego ładunku.
Gdy powierzchnia jest już posmarowana musimy obsypać ją imitacją ładunku. Tu nawet nie będzie to imitacja bo najlepiej moim zdaniem jako węgiel nadaje się… węgiel 😊 Odpowiednio pokruszony w moździerzu. Przy kruszeniu powstaje sporo drobnych frakcji i trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ich zbytnim rozdrobnieniem. Wszak węgiel jest w najczęściej bryłach, no chyba, że chcemy wozić miał węglowy. Więc w trakcie kruszenia zaglądamy co chwilkę do wnętrza moździerza i oceniamy czy kawałki są odpowiedniej wielkości. Można część mniejszych odsypywać i przesiać w trakcie kruszenia, żeby wyłuskać z moździerza odpowiednie frakcje. Popełniłem ten błąd kiedyś dlatego zwracam na niego uwagę. Wtedy uzyskałem tylko miał, którego już nie użyłem nigdzie.
Więc chwytamy ładunek za styrodur, nachylamy nad pojemnikiem z przygotowanym węglem (dobrze jest mieć go wsypanym w miseczkę) i łyżeczką zasypujemy:
Ja sypię od góry do dołu, po czym powtarzam tę czynność w odwrotną stronę. Chodzi o to aby całą powierzchnię posmarowanego klejem papieru dokładnie obsypać węglem tak aby spod spodu nie wyglądały białe plamy.
Tu ważna uwaga: Po obsypaniu w jednej projekcji dobrze jest obrócić ładunek o 180st. bo często spadający węgiel będzie odskakiwał od powierzchni i w niektórych miejscach nie przylegnie do wilgotnego wikolu. Odwrócenie ładunku o 180 st. i ponowne obsypanie go węglem pozwoli uniknąć tego problemu, który wygląda tak:
Gdy już mamy obsypany pierwszą warstwą ładunek, nad miseczką otrzepujemy lekko aby odpadło to co się z klejem nie „zaprzyjaźniło” i odstawiamy na bok by zająć się kolejnym ładunkiem.
Gdy już wszystkie ładunki dostały pierwszą warstwę, zajmiemy się kosmetyką. W następnym bowiem kroku przygotowany uprzednio, rozcieńczony wikol 1/5 z wodą i płynem do mycia naczyń, nabieramy do strzykawki z igłą i na stojący płasko ładunek zakrapiamy:
Tą metodą pokrywany cały ładunek warstwą rozcieńczonego wikolu:
Tym razem nieco wikolu może wyciec poza obramowanie.
Następnie sypiemy kolejną warstwę węgla. Tym razem na leżący na płasko ładunek:
Oczywiście sporo węgla spadnie na boki, ale tym się nie przejmujmy. Pamiętajcie jednak że on strasznie brudzi, więc trzeba to będzie posprzątać, żeby nie było w domu powodów do awantury 😉
Po zasypaniu całości zostawiamy do wyschnięcia:
Oczywiście wysychać to powinno w pozycji poziomej.
Orientacyjny czas wykonania (dla 4 wagonów) – 0,5h
Krok 5 – uzupełnienie braków i poprawki
Gdy nasza praca już wyschnie porządnie, czyli posypany węglem ręcznik papierowy zostanie utrwalony (najczęściej około doby) możemy wziąć się za końcową obróbkę. Otóż, ze względu na fakt iż wikol może przylegać do zewnętrznej krawędzi kartonu, może się do niego przykleić jakiś fragment węgla. W efekcie taki ładunek nie będzie się mieścił w wagonie, a jego próba wsadzenia „na wcisk” może spowodować uszkodzenia burty wagonu. Dlatego na tym etapie bardzo skrupulatnie trzeba obejrzeć każdą krawędź i przymierzać wielokrotnie ładunek do wagonu aby ocenić gdzie i ile zbędnych kawałków trzeba usunąć:
Tu niestety należy wykazać się szczególną starannością. Te nadmiarowe kęsy węgla można próbować usuwać narzędziami bądź nawet palcami, ale może się okazać, że w takiej sytuacji oderwany kawałek odsłoni biały papier spod spodu. Dlatego ja przeważnie korzystam w tym momencie z papieru ściernego. Łapię ładunek za styrodur o przesuwam ostrożnie krawędzią po papierze:
W trakcie tego procesu będzie na pewno sporo luźnych kawałków odpadało i nie ma się tym co przejmować. Im więcej teraz odpadnie tym mniej będzie go później w pudełku z wagonem. Po szlifowaniu przymiarka, jak dalej ciężko ładunek wchodzi to szlifujemy jeszcze raz i jeszcze raz, aż do osiągnięcia pożądanego efektu.
Gdyby okazało się, że w trakcie tych prac odpadły kawałki, które ujawniły biel spod spodu to należy ją zamaskować, bo dość wyraźnie będzie się odznaczać od czarnego, bądź co bądź, węgla. Można to oczywiście zakleić, czyli posmarować dane miejsce wikolem, posypać węglem, zaroplić rzadkim i znów obsypać, albo zamalować na czarno posługując się różnymi specyfikami.
Ja do zamalowania braków używam Oilbrushera z MIG’a, do większych powierzchni zaś, albo pigmentu MIG’a, albo dla zupełnie dużych, suchych pasteli:
Oilbrusher to farba olejna w sztyfcie z pędzelkiem na końcu więc aplikacja jest banalnie prosta. Pigment MIG’a ma tę zaletę, że łączy się z „Odorless Pigment Fixerem” (też MIG’a) i w ten sposób zabezpiecza pigment przed odpadaniem, suche pastele zaś mają to do siebie, że można je, w trakcie codziennego używania „zdjąć” palcami, na których zostają. Dlatego zalecałbym tutaj pokrycie całości na koniec bezbarwnym lakierem w celu zabezpieczeniu powierzchni. Ja go staram się nie używać bowiem zmienia nieco fakturę i kolor węgla, ale czasem nie ma innej rady.
Orientacyjny czas wykonania (dla 4 wagonów) – 0,5 – 1h
Gdyby proces powstawania ładunków wywołał u Was nieodpartą chęć zadawania trudnych pytań, proszę się nie krępować 😊