Andrzej Szynkiewicz. „Zieleń średnia”

Dzisiaj, w ramach zdalnego nauczania i lekcji prowadzonej przez „Pana od Z-P-T’ów odkurzymy archaiczną i nieco już zapomnianą metodę tworzenia zieleni średniej wielkości na naszych makietach. Dla niewtajemniczonych wyjaśniamy dodatkowo: ZPT, w czasach epoki słusznie minionej to lekcje o nazwie „Zajęcia Praktyczno-Techniczne” gdzie dziewczynki starano się nauczyć przyszyć guzik, zrobić sałatkę, a chłopców jak stworzyć deseczkę do mięsa czy wbić gwóźdź.

Zaprezentuję dzisiaj sposób na tworzenie krzaków czy niewielkich drzewek z wykorzystaniem pędów wysuszonej komosy. Przynajmniej pod taką nazwą w świecie modelarzy ten gatunek występuje, ale czy faktycznie taka jest jego fachowa nazwa – nie potrafię się odnieść.

Zieleń na makiecie odgrywa niezwykle istotną rolę. Przede wszystkim dlatego, że poprzez swoją powierzchnię widać jej zawsze najwięcej i jako pierwsza rzuca się w oczy. Wykonana poprawnie – tzn. odwzorowująca rzeczywistość w sposób możliwie wierny oryginałowi powoduje, że nasz świat w miniaturze staje się bardziej realny i plastyczny. Jednakże tworzenie zieleni wielu, szczególnie początkującym, modelarzom nastręcza sporo trudności, pytań i problemów. Dzisiaj spróbujemy część z nich rozwiązać.

Jak tworzymy zieleń niską, a więc trawy, niskie krzaki, pokażemy przy najbliższej okazji (obecnie, ze względu na pandemię nie mamy możliwości wykonania dokumentacji zdjęciowej), natomiast dzisiaj zbudujemy na makiecie kilka krzaków z grupy „średnich”. Drzewa zaś to temat na zupełnie osobny wpis.

Co nam będzie potrzebne?

Przede wszystkim wyobraźnia i umiejętność podpatrywania natury (jak mawiał klasyk), z materiałów natomiast trzeba zaopatrzyć się w następujące elementy:

– Krzaki wysuszonej komosy (ale, czy to na pewno jest komosa???) – zdjęcie nr 1.

– Zestaw różnych posypek gąbkowych o różnych kolorach i różnej granulacji. Nie polecamy tutaj żadnego z producentów ani żadnego z dostępnych na rynku produktów. Te najwygodniejsze dla Was musicie wybrać sami. Najważniejsza jest różnorodność – zdjęcie nr 2.

– Kilka długości, różnych kolorów traw elektrostatycznych – ja wykorzystuję „śmieci”, które pozostają po sianiu trawy niższego piętra (zdjęcie nr 3),

– Bezbarwny, matowy lakier w sprayu,

– Obcążki modelarskie do odcinania gotowych krzaczków,

– Pęseta – najlepiej z zagiętym końcem,

– Klej typu wikol do mocowania krzaków na makiecie,

– Patyczek do szaszłyków, wykałaczka, zapałka,

– Rękawiczki,

– Miseczka,

– Miejsce pracy z podkładem z ręcznika papierowego.

Na początek kilka słów tytułem wstępu:

Wielu producentów zieleni na makiecie ma w swojej ofercie szeroki wachlarz różnego rodzaju produktów służących do budowy zieleni średniego piętra. Poza ceną, mają one jedną podstawową wadę. W większości przypadków są produkowane maszynowo, a więc są powtarzalne i zdarza się, że przez zastosowaną technologię często nienaturalnie gęste. Przyroda nigdy nie jest jednorodna, jednolita i jeśli przyjrzymy się krzakom czy niewielkim drzewkom – sporadycznie też tworzy zbite, skupione kępy liści czy gałęzi nieprzepuszczające przez siebie światła. Prezentowaną tutaj metodą spróbujemy zniwelować te niedoskonałości, dobrych skąd inąd produktów. Stworzymy niejednorodne, niepowtarzalne i losowo zbudowane krzaki czy krzewy o różnych barwach, odcieniach zieleni czy gęstości modelowego listowia. A co najważniejsze – relatywnie tanie w porównaniu do gotowych produktów. Zabierzmy się zatem do roboty.

Na początek należy stworzyć miejsce pracy. Trzeba zadbać przede wszystkim aby było dobrze wentylowane, można zaopatrzyć się też w maseczkę czy rękawiczki. Jakie to w obecnych czasach proste, prawda? 😊 Potrzebować też będziemy podkładu, na który będą opadać nieużyte posypki i trawy, a z którego będzie łatwo nam je zebrać do ponownego wykorzystania. Ja stosuję kilka arkuszy ręczników papierowych bowiem w lateksowych rękawiczkach zebranie z nich „opadu” nie nastręcza żadnych trudności. Można też wykorzystać stare pudełko po butach, czy czymś nieco większym, które będzie służyło za „malarnię” bowiem pryskanie lakierem w sprayu w zamkniętym pomieszczeniu może narazić jego wyposażenie na polakierowanie. Na koniec rozkładamy wszystkie komponenty w zasięgu ręki bowiem lakier wysycha dość prędko nie pozostawiając za wiele czasu na reakcję i działanie.

Krok 1 – na początek rozdzielamy dostępne krzaczki komosy na poszczególne pędy, oddzielamy fragmenty ułamane, czy nienaturalnie powyginane.

Krok 2 – ujmujemy końcówkę pierwszego pędu dłonią w rękawiczce i z jednej strony pryskamy na nią lakierem bezbarwnym (zdjęcie nr 4).

Pamiętać tutaj należy, żeby nie robić tego ze zbyt bliskiej odległości bo niektóre lakiery mają tendencję do tworzenia kropelek, które w tym procesie są niepożądane. Zbyt duża zaś odległość spowoduje, że zbyt mało lakieru osiądzie na gałązkach krzaczka i dalsze kroki nie będą tak skuteczne. Dystans należy dobrać doświadczalnie, ale gwarantuję, że przy drugim krzaczku wyjdzie doskonale.

Krok 3 – Natychmiast po spryskaniu pędu posypujemy go „śmieciami” traw elektrostatycznych z góry, ale pod takim kątem pod jakim pryskaliśmy lakierem. Czyli: pryskamy od góry to także od góry „oprószamy” krzaczek trawami. Chodzi o to by opadające trawy przyklejały się do gałązek krzaka tworząc osnowę młodych pędów i cienkich gałązek modelowego krzaka. Czas na reakcję zależy od tempa wysychania dostępnego lakieru. Tutaj też nie ma jednego przepisu bo każdy lakier ma ten czas inny, ale to też przy drugim krzaczku będzie jasne. Poza tym krok drugi można powtórzyć za moment.

Krok 4 – odkładamy pęd do wyschnięcia lakieru (zwyczajowo jest to kilka minut), a zajmujemy się w tym czasie kolejnym pędem wykonując ponownie krok 2 i dalsze.

Krok 5 – Wyschnięty pęd numer 1 bierzemy ponownie i pryskamy lakierem z innej strony, po czym wykonujemy krok 3 i 4 analogicznie.

Krok 6 – Obracamy pęd tak aby z każdej strony pokryty został trawą. Tu nie można zapominać też o czubku pędu jak też i o jego spodzie. Trzeba pamiętać też, że nie można przesadzić z ilością posypanej trawy bowiem z natury rzeczy cienkie pędy i niewielkie kłącza nie tworzą zbitych kul, a jedynie plątaninę, przez którą słońce jest w stanie bez problemu się przebić. Bez przesady zatem.

Kroki 2 do 6 wykonujemy aż „obsłużymy” trawami każdy z dostępnych pędów z każdej strony.

Efekt jaki powinniśmy uzyskać widać na zdjęciu nr 5

Zbliżenie fragmentu (zdjęcie nr 6) pokazuje ideę braku przesady w ilości traw. Jak widać, spod spodu prześwituje biel ręcznika papierowego.

Mając zakończony pierwszy etap posypywania trawami elektrostatycznymi przystępujemy do etapu drugiego.

Krok 7 – do miseczki wsypujemy po łyżeczce, czy dwóch, każdej z dostępnych nam posypek gąbczastych. Zdjęcie nr 7.

Mieszamy wszystko ze sobą tak jakby to było ciasto na święta. Tutaj dygresja: też nie można za każdym razem mieszać dostępnych posypek w jednakowych proporcjach, chyba, że chcemy uzyskać jednolite „morze” identycznych krzaków, ale nawet jeśli takie znajdziemy gdzieś w przyrodzie to gwarantuję, że po przyjrzeniu się znajdziemy różnice w kolorystyce poszczególnych okazów. Zatem – zróbmy na próbę porcję mieszanki posypek, którą następnie można różnicować dodając różnych kolorów czy granulacji posypek w czasie pracy. W efekcie uzyskamy tak pożądaną różnorodność w kolorystyce i skupieniu listowia na krzaczkach. Ten proces wymaga pewnej wprawy, ale przy pracy z drugim pędem nie powinien stanowić najmniejszego problemu.

Krok 8 – Ponawiamy proces pryskania lakierem na pęd z jednej jego strony.

Krok 9 – Posypujemy go pod tym samym kątem mieszanką posypek gąbczastych, analogicznie jak miało to miejsce w przypadku traw.

Krok 10 – Odkładamy do wyschnięcia zajmując się w tym czasie kolejnym pędem.

Ponawiamy kroki 8 – 10 dla każdego z pędów, dla każdej jego strony, różnicując w międzyczasie kolory w mieszance do posypywania obecne w misce.

Tutaj ta sama uwaga co w przypadku procesu z trawami – nie można przesadzić. Trochę światła te krzaczki jednak powinny przepuszczać.

Krok 11 – Pryskamy lakierem dokładnie każdy z obsypanych pędów z każdej strony aby ostatecznie skleić ze sobą wszystkie komponenty i pozostawiamy do wyschnięcia.

Efekt końcowy pracy widać na zdjęciu nr 8.

Z bliska efekt końcowy widać na zdjęciu nr 9

Jak zwrócicie z pewnością uwagę – spomiędzy kępek gąbek prześwitują zielone trawy tworząc pędy, a gąbki są w tak ułożone na tych kłączach, że pomiędzy nie także będzie przebijać się światło.

Przechodzimy do etapu 3 – sadzenia

Proces ten wymaga pewnego doświadczenia i wprawy bo oczywiście także nie można przesadzić. Krzaki czasem rosną w zbitych kępach, ale przeważnie ma to logiczne uzasadnienie (np. wilgotność, niedostępność dla ludzi i brak pielęgnacji terenu) zatem zadbajmy aby posadzone krzaki nie tworzyły regularnych kształtów, no chyba, że budujemy winnicę 😊

Krok 12 – od głównej łodyżki pędu komosy odcinamy odrastające na boki krótsze pędy. One będą pniami naszych krzaków.

Zdjęcie nr 10 strzałką pokazuje przykładowe miejsce cięcia.

Krok 13 – Wybieramy lokalizację do posadzenia danego krzaka.

Dobrze jest przez ich faktycznym osadzeniem (krok 15) wybrać i zaplanować wszystkie lokalizacje poszczególnych krzaczków dokonując ewentualnie poprawek czy uzupełniając brakujące miejsca tak aby efekt końcowy przedstawiał widok możliwie naturalny.

Krok 14 – Odcięty pęd za pomocą zapałki, wykałaczki czy patyczka od szaszłyków smarujemy na końcu dość obficie klejem typu wikol. Klej ten ma to do siebie, że w tym wypadku nawet jeśli przesadzimy to wyschnie on do bezbarwnej masy, którą i tak będziemy za moment maskować, tak na wszelki wypadek.

Krok 15 – W wybranym uprzednio miejscu umieszczamy odcięty i posmarowany klejem pęd dociskając go do otoczenia czy okolicznych traw. Najlepiej będzie go delikatnie dłonią docisnąć od góry. Nie ma potrzeby pod pęd wiercić w powierzchni makiety otworu. Wyjątkiem od tego jest sytuacja gdy jednak chcemy krzak taki posadowić na „gołej ziemi”. Wtedy może powstać taka konieczność.

Krok 16 – Za pomocą pęsety nabieramy odrobinę mieszanki z posypki gąbkowej z miseczki i ostrożnie wprowadzamy pod krzak po to by obsypać klej jaki mógłby być widoczny po wyschnięciu. Tych kilka kawałków gąbki przyklei się do wikolu (część odpadnie pod wpływem grawitacji) ukrywając jego nadmiar przed oczami ciekawskich i dociekliwych widzów.

Kroki 14 do 16 powtarzamy z każdym planowanym do zamocowania krzaczkiem.

Krok 17 – Pryskamy lakierem na wszystkie umieszczone na makiecie krzaczki i pozostawiamy do wyschnięcia.

Krok 18 – Po wyschnięciu kleju przewracamy ostrożnie moduł aby sprawdzić czy mocowanie wszystkich krzaków trzyma pewnie, czy któryś nie odpada oraz aby niezłapane przez klej maskowanie „korzeni” odpadło odkrywając ewentualne niedoskonałości. Poprawiamy miejsca tego wymagające.

Na zdjęciu nr 11 widać fragment modułu przed procesem dosadzania zieleni średniej.

Zdjęcie 12 i kolejne przedstawiają widok tego samego modułu po zakończeniu sadzenia krzaków.

Teraz kolej na drzewa, ale to już historia na zupełnie inny czas.

Andrzej Szynkiewicz